Umiłowani Bracia i Siostry!
Stara chrześcijańska tradycja mówi, że Bóg posyła każdego z ludzi na świat ze specjalnym orędziem do wygłoszenia, specjalną pieśnią do zaśpiewania, specjalnym aktem miłości do wypełnienia. Nikt inny nie może wygłosić zleconego nam orędzia, zaśpiewać naszej unikalnej pieśni lub dopełnić zleconego nam aktu miłości. Każdy z nas musi uczynić to sam.
Według tej tradycji Bóg, wysyłając nas na świat, decyduje również o zasięgu naszej misji. On decyduje o tym, komu powinniśmy nasze specjalne orędzie głosić, komu śpiewać naszą unikalną pieśń i kogo obdarzyć naszym specjalnym aktem miłości. Czasami Bóg ogranicza naszą misje do kilku ludzi; czasami posyła nas do ludzi z naszej wioski lub całego miasta; a czasami posyła nas do wszystkich ludzi żyjących na świecie. Zależy to od jedynego w swoim rodzaju Bożego planu, który dla każdego z nas jest inny.
Ta sama tradycja mówi również, że największym darem od Boga, jaki można sobie wyobrazić, jest dar życia. Największą zaś niewdzięcznością i grzechem, jaki człowiek może popełnić, jest zmarnowanie tego daru, czyli nie wypełnienie misji, którą Bóg nam zlecił, obdarowując nas życiem.
W historii Kościoła znamy bardzo konkretne przypadki, o których mówi powtarzana od wieków chrześcijańska tradycja.
Z całą pewnością takim przykładem jest obchodzona na całym świecie setna rocznica Objawień w Fatimie, do których powołane zostały małe dzieci: Hiacynta, Franciszek i Łucja. Dzieci usłyszały wówczas z ust Pięknej Pani: „Nie bójcie się! Nic złego wam nie zrobię! Jestem z nieba. Przyszłam was prosić, abyście tu przychodzili przez sześć kolejnych miesięcy, trzynastego dnia o tej samej godzinie. Potem powiem, kim jestem i czego chcę.” Później Maryja skonkretyzowała swoją prośbę mówiąc: „Odmawiajcie codziennie różaniec, aby uzyskać pokój dla świata i koniec wojny”.
Matka Boża prosiła dzieci o pokutę za grzechy ludzkości oraz o ofiary i zadośćuczynienie za obrażanie Jej Syna. Siostra Łucja później tak objaśniała tę prośbę: „Pokuta, o którą prosi Bóg, jest następująca: prowadzić życie sprawiedliwe i zgodne z Bożymi Przykazaniami; ze wszystkiego czynić ofiary i składać je Bogu. On pragnie, aby wszystkie dusze w taki sposób rozumiały pokutę, ponieważ niektórzy ludzie przez pokutę rozumieją tylko ostre umartwienie się, a nie odczuwają siły i potrzeby codziennej, zwyczajnej pracy nad sobą, wiodą życie letnie i pozostają w grzechu. W czasie modlitwy w kaplicy, Bóg do mnie powiedział: «Pokuta jakiej wymagam, to składanie ofiary z wypełniania codziennych obowiązków i zachowanie moich przykazań». Tak rozumiane wezwanie do pokuty jest szczególnie aktualne i naglące w obecnych czasach, kiedy ludzie tracą ducha ofiary i lekceważą obowiązki wynikające z ich życiowego powołania. Zamiast stawić czoło rzeczywistości, często uciekają od obowiązków”.
W tych słowach siostry Łucji odnajdujemy dla siebie miejsce w Orędziu Fatimskim. Odnajdujemy je szczególnie dzisiaj, kiedy zagubionych zostało wiele wartości, kiedy podjęto walkę z Bogiem i Kościołem, zasiewając w wielu sercach ziarno ateizmu, zwątpienia i nie wiary.
I wydaje mi się, że po upływie stu lat, ciągle potrzebni są głosiciele orędzia Matki Bożej z Fatimy, i że to my dzisiaj mamy zając miejsce świętych Franciszka i Hiacynty oraz Siostry Łucji. To w naszych rękach spoczywa obowiązek i odpowiedzialność, nie tylko w poznaniu Fatimy, ale i w jej realizacji.
To zadanie wpisuje nas w tę chrześcijańską tradycję, powierzonego nam szczególnego zadania głoszenia prawdy, a dzisiaj tą prawdą jest głos Maryi, zatroskanej o losy każdego człowieka i całego świata.
Kochani Bracia i Siostry!
Mówiąc o Fatimie, nie można pominąć osoby św. Jana Pawła II, który został wybrany i związany z tym Orędziem poprzez zamach z 13 maja 1981 roku. Uświadomił to w Klinice Gemelli prof. Gabriel Turowski, który wskazał Ojcu Świętemu na zbieżność dat: zamachu i wspomnienia Matki Bożej Fatimskiej. Dlatego po zamachu, będąc jeszcze w Klinice, papież poprosił o dokumenty fatimskie, przeczytał je i niemal natychmiast ruszyła lawina wydarzeń. W sierpniu 1981 roku Ojciec Święty zaczął odprawiać nabożeństwo pierwszych sobót, w rocznicę zamachu przybył jako pielgrzym do Fatimy i poświęcił świat Niepokalanemu Sercu Maryi. Wówczas również papież ofiarował kulę, którą wyciągnięto z jego ciała. Pasowała idealnie do średnicy otworu zostawionego pod ulokowaną w koronie kulą ziemską. Złotnik powiedział nam, że wolne miejsce pozostawione w 1942 r. i wypełnione pociskiem czterdzieści lat później do dziś frapuje członków jubilerskiej rodziny: „Kiedy dowiedzieliśmy się, że kula z zamachu idealnie pasuje do korony, byliśmy bardzo zaskoczeni. Nadal nie potrafimy wyjaśnić tego niebywałego zbiegu okoliczności” – podkreśla właściciel zakładu.
Czy ten fakt jest tylko zbiegiem okoliczności?
Myślę, że nie, a przekonanie z jakim to mówię, wypływa z przeświadczenia jakie nosił w sobie św. Jan Paweł II, który wszystkie te fakty znał i one dawały mu pewność działania Bożego i wstawiennictwa Matki Syna Bożego, która towarzyszyła mu w jego zawołaniu Totus Tuus, Cały Twój.
Umiłowani Braci i Siostry!
13 maja 2000 roku miałem okazję jako sekretarz św. Jana Pawła II uczestniczyć w jego pielgrzymce do Fatimy. Zapamiętałem i noszę w swej pamięci wypowiedziane wówczas papieskie słowa: „W swej macierzyńskiej trosce Najświętsza Panna przybyła tutaj, do Fatimy, prosić ludzi, żeby nie obrażali już nigdy Boga, naszego Pana, który tak bardzo jest obrażany. Do mówienia skłania Ją ból matki; chodzi o los Jej dzieci.”
Będąc wśród was ośmielam się prosić abyśmy nie byli bólem dla Matki, abyśmy nie ranili Bożego Serca i abyśmy brali do rąk różaniec jako modlitwę wynagrodzenia za grzech, najpierw swój osobisty a dalej za grzech pogubionego świata.
Proszę, abyście czynili pokutę w intencji pokoju na świecie i Ukrainie. Widzimy jak dotyka nas fala terroryzmu, jak w wielu miejscach toczy się wojna. My chrześcijanie mamy obowiązek walki ze złem, a wojna jest złem, gdyż jej owocem jest śmierć i zniszczenie.
Żyjąc na Ukrainie doświadczam tego ja i wszyscy jej mieszkańcy. Za każdym razem gdy przychodzimy na cmentarze, to widzimy groby ofiar tej wojny, spotykamy rodziny cierpiące w skutek działań wojennych. Spoglądamy na zniszczone domy, szkoły, szpitale i zakłady pracy. A co najgorsze widzimy okaleczonych weteranów wojny, których życie zostało na trwałe naznaczone cierpieniem. Oni często mówią, że zazdroszczą tym co zginęli.
Proszę aby nienawiść nie zwyciężała naszych słów, myśli i czynów, ale wspólne pragnienia i jedna wiara, przyczyniły się do nawrócenia świata, a w nim Rosji, czego tak bardzo pragnęła Maryja, wymieniając ten kraj i wskazując jak bardzo on potrzebuje nawrócenia i przemiany. Dzisiaj to wołanie Matki jest nadal aktualne i ciągle niespełnione.
Zapamiętajmy, jeśli ma przyjść zwycięstwo, to niech przyjdzie przez Maryję. Dlatego za św. Janem Pawłem II powtarzam „Totus Tuus” – „Cały Twój” i zachęcam was wszystkich, aby te słowa nie były tylko sposobem życia Świętego Papieża, ale stały się naszą drogą ku zwycięstwu dobra nad złem.
Amen.